Goście rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia i byli bliscy zdobycia bramki w siódmej minucie, gdy Aleksiej Miranczuk strzelił obok bramki po świetnym podaniu. W 15. minucie Lorenzo Pirola obronił strzał Gianluki Scamacci, a goście nadal naciskali.

Tyle że wkrótce potem Emanuel Vignato minął dwóch obrońców i zagrał piłkę do Louma Tchaouny, który ominął pułapkę ofsajdową, ściął do środka i posłał piłkę do Marco Carnesecchiego, otwierając wynik na 1:0 dla Salernitany w 18. minucie.

Ademola Lookman oddał strzał z dystansu. Wydawało się, że tak będzie łatwiej o gola. Scamacca nadal był powstrzymywany przez obrońców i bramkarza gospodarzy Vincenzo Fiorillo. Defensywa mogła odetchnąć z ulgą w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy kolejna próba Włocha minęła bramkę.

Atalanta wiedziała, że wygrana da im awans do strefy Ligi Mistrzów, ale nie zapowiadało się, by był to ich dzień. Pięć minut po przerwie Lookman odebrał piłkę na 40. metrze i dryblingiem minął obronę, by po chwili oddać kolejną próbę w poprzeczkę. Ich szczęście odmieniło się jednak w 57. minucie, gdy Mario Pašalić dośrodkował z głębi pola w kierunku bramki, a Scamacca strzelił, wyrównując na 1:1.

Zwrot akcji nastąpił sześć minut później, gdy rzut rożny Lookmana przeciął Matteo Ruggeri. Jego strzał został zablokowany, a po kilku rykoszetach piłka trafiła do Teuna Koopmeinersa, który wykazał się dużym opanowaniem, by w 63. minucie skierować podkręcony strzał w dolny róg z ponad 25 metrów.

Jeśli Atalanta myślała, że zadanie zostało wykonane, to podopieczni Stefano Colantuono mieli inne pomysły: tylko kluczowy blok Hansa Hateboera utrzymał prowadzenie. Nie mając nic do stracenia, Salernitana naciskała na wyrównanie, ale z tylko jednym golem Tchaouny drużyna poniosła czwartą porażkę z rzędu, pozostając bez zwycięstwa w 2024 roku.

Tymczasem czwarte wyjazdowe zwycięstwo w 12 meczach dla drużyny Gian Piero Gasperiniego jest idealnym przygotowaniem do rewanżu półfinału Ligi Europy w czwartek przeciwko Marsylii.